Kibice

Relacja z wyjazdu do Warszawy

Na pierwszym meczu wiosny w Warszawie zameldowaliśmy się w komplecie 1751 osób.

Na pierwszy wyjazd w rundzie wiosennej przyszło nam jechać do Warszawy na Łazienkowską, gdzie nie dane było nam pojawić się od 2012 roku. Z zimowego snu poza fanatykami jeżdżącymi zawsze i wszędzie obudziło się też pełno kibiców dla których wyjazd na Legie był pierwszym od dawna. Sprzedaż biletów zaplanowana była na trzy dni, tydzień przed meczem. Zdziwili się jednak ci, którzy postanowili się wstrzymać z zakupem, bowiem cały sektor gości został wyprzedany pierwszego dnia.

Do Warszawy zdecydowana większość pojechała pociągiem specjalnym, który parę minut po godzinie 13 ruszył z Kaliskiej na dworzec Zachodni w Warszawie. Na dworcu w Warszawie przywitały nas liczne oddziały prewencji oraz trzy autobusy, które na dwie tury dowiozły wyjazdowiczów pod stadion. Zaraz po przybyciu pierwszej grupy zaczęło się mozolne wpuszczanie na sektor gości, które trwało ponad TRZY godziny (SIC!). Na godzinę przed meczem pod stadion autobusami dojechał skład sportowy wraz ze zgodami. Zaparkowali oni auta na błoniach Stadionu Narodowego i chcieli jechać pociągiem na Powiśle, ale psy im w tym przeszkodziły. Mecz w pierwszej połowie stał pod znakiem opraw z obu stron. Na wejściu piłkarzy, szczelnie wypełniona Żyleta zaprezentowała oprawę z sektorówki i transu „Legia ponad każdym” odpalając przy tym race. My odpowiedzieliśmy sektorówką strylizowaną na napisy początkowe Star Warsów z hasłem „Niech moc będzie z wami” oraz transparentem dopełniającym: „ŁKS jazda z kurwami”.

Doping stał na niezłym poziomie, chociaż ze względu na piętrowe trybuny ciężko było zsynchronizować dół z górą. Nie zabrakło obustronnych pozdrowień, które przez moment przerodziły się w festiwal piosenki wulgarnej. W drugiej połowie po strzeleniu przez naszych piłkarzy bramki sektor gości oszalał i poziom decybeli zdecydowanie wzrósł, co pozwoliło przebić się dopingiem i nakręcić korbę. Naszym piłkarzom brakło jednak sił w drugiej połowie i w 70 minucie Legia zdołała wyrównać. Wtedy przyszła pora na drugą oprawę z naszej strony. Z góry sektora gości zjechała sektorówka z Maulem, a u dołu sektora pojawił się transparent „Street Warriors” także stylizowany na „Gwiezdne Wojny”, do tego odpaliliśmy sporo ogni wrocławskich. Pod koniec meczu sędzia Frankowski zVARiował i podyktował karnego dla Legii, który całkowicie przekreślił szansę na jakąkolwiek zdobycz punktową. Po meczu pod sektor gości podeszli piłkarze, którzy podziękowali za tak liczną obecność w Warszawie. Tradycyjne, „Czy wygrywasz, czy nie..” oraz zapewnienie że jesteśmy z nimi i można było wracać do domu. Na sektorze po meczu musieliśmy odczekać godzinę zanim została otworzona brama, a później w trzech turach autobusy odwoziły nas do środków transportu. Podróż powrotna także bez przygód i parę minut po 23 cała szajka wyjazdowa zameldowała się w Łodzi, tam gdzie rozpoczęła podróż.

W Warszawie pojawiliśmy się w komplecie 1751 osób, w tym 140 Lecha, 120 Tyskich i 90 Zawiszy, byli z nami także przedstawiciele kilku zagranicznych ekip. Około 20 osób zostało zawiniętych, a także około 20 osób z zakazami zostało pod stadionem. Do tego jeszcze trochę osób incognito na sektorach gospodarzy. Dobrze pokazał się Włocławek. Przyjechali autokarem w 53 osoby. Na płocie sektora gości zawisło 21 flag: „Szlachta z miasta Łodzi” oraz flagi osiedlowe i FC: „Łódzki KS” Karolewa, „Hells Boys”, „Aleksandrów”, „WP”, „Teofilów”, ”Poddębice”, „Chojny”, „Kanzas”, „Limanka”, Rokicie”, Retkińscy Fanatycy”, „Piotrkowscy Ełkaesiacy”, Ruda”, a także flagi „Rataje”, „Grunwald”, „ZFCI”,  „Świecie”, „WKS’10”,  „Virage Sud Lyon”. Oprócz flag pojawiło się kilka transparentów wspierających naszych braci przebywających  po drugiej stronie muru. Jak widać, potrafiliśmy pojechać do Warszawy w konkretnej liczbie co tylko świadczy o tym, że potencjał w nas drzemie spory i należy mieć tylko nadzieję, że do końca sezonu zainteresowanie naszymi wyjazdami będzie nie mniejsze niż na Legię.